HALKA

 

Personajes

STOLNIK

SOFÍA

JANUSZ ó JASKO

DZIEMBA

JONTEK

HALKA

DUDZIARZ

 Un  Aristócrata

Hija de Stolnik.

Prometido de Sofía.

Mayordomo de Stolnik

Campesino, enamorado de Halka

Campesina, seducida por Janusz

Campesino

Bajo

Merzzosoprano

      soprano

  Bajo

         Tenor

Soprano

Bajo

 

La acción se desarrolla en una aldea de los Cárpatos polacos, a mediados del siglo XVIII..

 

AKT I 


(W mieście, w domu Stolnika. Boczna sala. W głębi                        
troje wysokich drzwi szklanych, wychodzących na
ogród, po jednej stronie widzów widać uchylone
drzwi do sali balowej, po drugiej stół, przy którym
goście, ucztujący ze Stolnikiem; Dziemba, krzątając
się napełnia puchary. Z sali balowej, rzęsiście
oświetlonej, inni goście wychodzą w parach poloneza
i krążą po scenie)

Scena 1

(Stolnik, Dziemba i chór gości)

DZIEMBA
Niechaj żyje para młoda,
Przy zaręczyn tych obrzędzie!
Wieczna miłość, wieczna zgoda
W młodym stadle niechaj będzie!
Wszak ci to się dwa klejnoty,
Starodawnej godła cnoty,
W jedno godło dzisiaj wiążą:
Pomian, panie, z Odrowążą!

CHÓR
Wiwat, Wiwat!... Para młoda!
Ciągła miłość, ciągła zgoda,
Niechaj nie opuszcza cię!
Starodawne dwa klejnoty,
Godła męstwa, godła cnoty,
Chlubnie dziś jednoczą się.

DZIEMBA, CHÓR
Spojrzyj na nich, aż drży dusza,
Jaka u nich godność równa!
Jak stworzona dla Janusza,
Nasza Zofia Stolnikówna!

KILKU Z GOŚCI
A oboje równi stanem,
Jak urodą, tak i wianem.
Niech im szczęście pasmo wije!
Niechaj żyją! Niechaj żyje
Cny Odrowąż z cnym Pomianem!

STOLNIK
Panom braciom dzięki nasze!
Ich życzliwość dobrze znam,
Górą czasze! Zdrowie wasze!
Kochajmy się!

CHÓR
Szczęście wam!

(Dziemba z chórem odchodzą, krzycząc jeszcze)

Niech żyje!

Scena 2

JANUSZ
Pobłogosław, ojcze panie!
Bo już cię tak nazwać śmiem.

ZOFIA
Twoja dobroć to wybrała,
Co ją pieszczę w sercu mem.

(razem)

Pobłogosław ojcze panie!
Oto prośba nasza cała.

STOLNIK
Już serc waszych związek błogi
Dawno moja chęć uznała.

ZOFIA, JANUSZ
Pobłogosław, ojcze drogi!

STOLNIK
(błogosławiąc)
Niech więc wola Twoja Panie,
Ojcze z niebios, stanie się!

(Słychać za sceną śpiew.)

HALKA
Jako od wichru krzew połamany,
Tak się duszyczka stargała.

ZOFIA
Co to za glos?

(śpiew za sceną)

HALKA
Gdzieżeś, ach gdzieżeś wianku różany,
Gdzie w nim lilijko ty biała?

ZOFIA
Jaki stroskany!
Januszu! Czy nie znasz go?

HALKA
(śpiew za sceną)
Zabrał mi wszystko Jaśko, mój sokół,
Zabrał mnie całą niebogę...

JANUSZ
(zmieszany do Zofii)
Nie znam, nie wiem...

(na stronie)

Biedna dziewka! Cóż przywiodło tutaj ją?

HALKA
(śpiew za sceną)
A ja go szukam, szukam naokół,
A ja go znaleźć nie mogę...

STOLNIK
Czyjaż w mym ogrodzie śpiewka
O tej porze? Dziwne to!

JANUSZ
(na stronie)
To głos Halki. Skąd ta dziewka
Tu się zjawia z śpiewką tą?
Może znowu obłąkana...

ZOFIA
O Januszu! Co to znaczy
Ten śpiew żalu, śpiew rozpaczy?

STOLNIK
A to śmiałość niesłychana!

(Chce iść do ogrodu, Janusz go wstrzymuje.)

JANUSZ
(wzruszony, do Zofii)
O tak! Drogi mój aniele!
Tej piosenki dźwięk powiada:
Gdy nam radość i wesele,
Dla niej smutek, dla niej biada!
Głos niedoli znam,
Ja zobaczę sam!

ZOFIA
(do siebie)
Jakaż radość i wesele,
Jakiż urok sercem włada!
Że on dobry, że tak wiele
Go obchodzi ludzka biada.
Głos niedoli tam,
Co zatęsknił nam.

STOLNIK
Tej śmiałości już za wiele!
Ale gdy to jęczy, biada!
Oto wesprzeć ją wypada,
Słusznie, słusznie! Nam wesele,
A niedola tam!

(Janusza)

Idź zobaczyć sam!

(Odchodzi z Zofią, która z uwielbieniem spogląda na Janusza.)

Scena 3

JANUSZ
(sam smutny i niespokojny)
Skąd tu przybyła
mimo mej woli?
To piekło ją chyba gnało.
Choć żal jej tak boli mnie, boli...
Lecz już za późno, już się stało,
I serce inną ukochało...
Ha! A może łzy niedoli
Gdy ją ujrzę, uspokoję...
A potem precz! Precz!
Jej łez się boję.
Czemu mnie w chwilach samotnych owych,
Gdy serce tęskni, gdy serce wre,
Twarz jej zabłysła z warkoczów płowych,
Uśmiech czarowny z ust koralowych,
Spod rzęsów długich źrenice dwie?
Czemu się dusza nagle wzburzyła,
Jak rzeka, kiedy wicher u fal?
Co mnie sierota biedna zrobiła,
Aby ją rozpacz wieczna dręczyła,
Bym ja zgryzotą, dzielił jej żal?

Scena 4

(Janusz i Halka, wchodzi nie widząc go początkowo)

HALKA
Jako od burzy krzew połamany,
Tak się duszyczka stargała.
Gdzieżeś, ach gdzieżeś, wianku różany,
Gdzie w nim lilijko ty biała?
Zabrał mi wszystko Jaśko mój sokół,
Zabrał mnie całą niebogę.
A ja go szukam, szukam naokół,
A ja go znaleźć nie mogę.
Gdzieżeś, ach gdzieżeś, o mój sokole,
Gdzie moje słonko na jasnem niebie?
Jak kłos, rzucony na puste pole,
Tak zwiędnę, umrę bez ciebie.

(Odwraca się i spostrzegłszy go, z okrzykiem
radości biegnie do niego i chwyta za rękę.)

O panie!
Mnie Jontek mówił,
Mnie Jontek smucił,
Żeś ty mnie zgubił,
Żeś mnie porzucił...
A ja cię widzę! Ja głowę tulę
Do twojej piersi. I ty tak czule,
Jak dawniej na mnie spoglądasz się.
O mój sokole, o słonko me!

JANUSZ
(na stronie)
Przeklęta chwila! Ach! Jak tu kłamać,
Gdy łza jej każda tak dręczy mnie!

(do Halki)

Próżne twe płacze, cierpienia twoje!
Ja ciebie zgubić, ja cię porzucić?
Tylko się oddal. Nie chciałbym stryja,
Gdyby mnie z tobą ujrzał, zasmucić!
Nie bój się, nie bój! Wola niczyja
Z mojego serca nie wygna cię!

HALKA
(w uniesieniu)
O mój sokole, o słonko me!

JANUSZ
(z lekka się odsuwa)
Uspokój się, uspokój się!
Ja cię zapomnieć, ja cię porzucić!
Opuszczaj prędzej te miejskie mury,
Czekaj za miastem, nad Wisłą tam,
Gdzie krzyż na drodze, koło figury,
Ja przyjdę wraz, ja przyjdę sam...
A potem wnet powrócić nam
Do naszych gór. - Tam znowu nam
Szczęście i raj...

HALKA
(Powtarza za nim radośnie.)
...Do naszych gór i znowu nam
Szczęście i raj!

JANUSZ
Z kim przyszłaś tu?

HALKA
(nie zważając)
O mój sokole!

JANUSZ
Z kim przyszłaś tu?

HALKA
(nie zważając, coraz radośniej)
O słonko moje!
O dobry panie? Znowuś ten sam!

JANUSZ
(nagląc)
Oddal się stąd! Ja przyjdę tam!

HALKA
O panie!

JANUSZ
Oddal się stąd! Ja przyjdę sam!

HALKA
O paniec Dobry!
Zawsze kochasz mnie...

JANUSZ
Uchodź stąd, błagam cię!

HALKA
Prawda? Już mnie nie porzucisz!
Wrócisz w nasze góry, wrócisz,
Sokole mój!
Nad rzeczułką ja usiędę
I tak tęskno czekać będę
Aż przylecisz wraz.
Wtedy będziem zawsze społem,
Zawsze z tobą, z mym sokołem,
Chyba śmierć rozłączy nas!

JANUSZ
(niespokojny)
Tak! Ja cię już nie porzucę,
Wrócę w nasze góry, wrócę,
Aniele mój!
Nad rzeczułką ty usiędziesz,
I tak czekać, czekać będziesz,
Aż powrócę wraz.
Wtedy będziem znowu społem,
Znowu z tobą, z mym aniołem,
Chyba śmierć rozłączy nas!

(Przycisnąwszy ją do serca, wyprowadza do ogrodu,
zamyka wszystkie trzy podwoje i zadumany idzie do
sali. Goście zatrzymują go we drzwiach.)

Scena 5

JEDNI
Gdzieżeś, gdzieżeś, panie młody?
Hulać trzeba, kiedy gody!

JANUSZ
Służę wam, służę...

DRUDZY
W czepkuś zrodzon, panie bracie,
Cudna Zosia, jakby skra.

JANUSZ
(zadumany, podając im rękę)
Dzięki, dzięki!

KILKU
Winszujecie, rozprawiacie,
A kapela gra i gra...

Scena 6

( Trzyma Zofię pod rękę. Dziemba z dzbanem
srebrnym i jeden z gości, który trzyma w ręku
olbrzymi roztruchan Zygmuntowski. We drzwiach
od sali ukazuje się kilka kobiet)

CHÓR
(w ukłonach do Stolnika)
Oj Stolniku! Spocząć czas!
Waszmość nic nam nie folguje.
Karmi, poi, podejmuje
Po królewsku nas.

JEDEN Z GOŚCI
(Wychyliwszy roztruchan, oddaje go Dziembie.)
Przezacnego domu zdrowie!

CHÓR
Oj Stolniku! Spocząć czas!
Waszmość nic nam nie folguje.
Karmi, poi, podejmuje
Po królewsku nas.

DRUGI Z GOŚCI
(do którego pił poprzedzający)
I przezacnej koligacji!...

STOLNIK
(Wzruszony, puszcza rękę Zofii, kłaniając
się wszystkim od serca czapką.)
O mościwi mi panowie! W istnej błąka alteracji
Moich wdzięków przedsięwzięcie,
Że was tylu w tym momencie
Rzuca splendor na mój domek!

(ze łzami)

Żeście tak do serca wzięli,
Iż jedyny ów potomek Mego rodu po kądzieli,
W moim, panie, wdowim stanie,
Wkrótce ojca osamotni,
Gdy połączy się z Januszem...

JANUSZ, ZOFIA
(Chylą mu się do nóg.)
Ojcze drogi!

STOLNIK
(Podnosi ich.)
Córko moja, moje dzieci!

(do gości weselej)

Więc waszmoście,
gdy ochotni,
Prosim dalej z animuszem!

CHÓR
Wiwat! Wiwat!

STOLNIK
(ochoczo)
A z młodzieży, kto mi wierzy,
Kto mnie kocha,
hop w obcasy!
Do różańca i do tańca!
Jak bywało
w dawne czasy.

CHÓR
Wiwat! Wiwat!

DZIEMBA
(z cicha do Stolnika)
Cny Stolniku! A dyć w sali,
Jakby w łaźni tak siarczyście!
Gdyby i tu popląsali!

STOLNIK
Mój Dziembuniu, oczywiście!tu
Dobrą radę Waść udziela!

DZIEMBA
(we drzwiach Sali)
Z mazowiecka!
Rżnij kapela!

(Słychać muzykę z sali, grającą mazura; wpadają
tańczące pary. Dziemba obchodzi z dzbanem, który
mu służba napełnia, i z kielichem. Po każdym toaście
słychać: wiwat! Stolnik z Zofią i kilku gośćmi siadają.
Janusz za nimi stoi zadumany. Zasłona spada.)
ACTO I


(En la mansión de Stolnik, en la ciudad. Sala 
lateral. Al fondo, tres puertas con salida al 
jardín; a un lado, otra puerta que permite ver 
el salón de baile; al otro, una mesa donde los 
huéspedes, junto a Stolnik y Dziemba, están 
bebiendo. La sala de baile, está iluminada, los 
demás invitados entran en parejas al son de 
una polonesa y recorren la escena)

Escena 1

(Stolnik, Dziemba y coro de huéspedes) 

DZIEMBA
¡Larga vida a la joven pareja,
en esta ceremonia de compromiso! 
¡Que el amor y la concordia 
reinen siempre entre estos jóvenes! 
Ambos son las más valiosas gemas
de sus estirpes. 
¡En una nueva familia hoy se reúnen
los apellidos de Pomian y Odrow! 

CORO
¡Viva, viva!... ¡Viva la joven pareja! 
¡Que el amor eterno y la armonía 
reinen siempre entre los novios! 
Dos nobles joyas, 
ejemplos de fortaleza y virtud, 
hoy se han unido.

DZIEMBA, CORO
¡Miradlos, son iguales tanto en clase 
como en belleza y dignidad! 
¡Como hecha para Janusz, 
es nuestra Sofía, la hija de Stolnik!

VARIOS INVITADOS
Ambos son iguales tanto por su condición, 
como por su belleza y dote. 
¡Que la suerte los acompañe! 
¡Vivan, vivan los novios! 
¡Larga vida a las casas de Odrow y de Pomian! 

STOLNIK
¡Gracias, queridos amigos! 
¡Brindemos por su felicidad y descendencia! 
¡Salud! 
¡Gracias!... ¡Gracias a todos!

CORO 
¡Felicidad para usted! 

(Dziemba y el coro brindan exclamando) 

¡Viva!

Escena 2

JANUSZ
Bendíganos padre, si puedo llamaros así. 
¡Bendíganos, amado padre!

SOFÍA
Tu bondad ha aceptado 
lo que mi corazón deseaba.

(Sofía y Janusz a dúo) 

¡Bendíganos señor padre!
Es todo lo que deseamos.

STOLNIK
La unión de vuestros corazones,
era mi deseo desde hacía mucho tiempo. 

SOFÍA, JANUSZ 
¡Bendíganos, padre y señor!

STOLNIK
(mientras los bendice) 
Bendigo vuestra unión. 
¡Oh. Padre del cielo, que se haga tu voluntad! 

(Se oye a Halka cantar fuera de escena.) 

HALKA
Como un arbusto quebrado por los vientos, 
mi alma quedó herida.

SOFÍA
¿Qué es ese canto? 

(Canto fuera de escena)  

HALKA
¿Dónde está mi corona de rosas?
¿Dónde quedó mi blanco lirio? 

SOFÍA 
¡Cuánta tristeza! 
¡Janusz!... ¿Qué significa eso? 

HALKA
(Sigue cantando fuera de la escena) 
Todo me lo arrebató mi halcón Jako, 
él me lo arrebató todo...

JANUSZ
(a Sofía) 
No sé, no la conozco... 

(para sí) 

¡Pobre desgraciada! ¿Qué la trajo aquí? 

HALKA
(Cantando fuera de la escena) 
Lo estoy buscándolo, a mi alrededor, 
mas no lo encuentro...

STOLNIK
¿Quién canta en mi jardín?
¡Qué extraño!... ¿A esta hora?

JANUSZ
(Para sí) 
Es la voz de Halka. 
¿Cómo se presenta aquí con esa canción? 
Quizá se ha vuelto loca...

SOFÍA
¡Oh, Janusz! ¿Qué significa esto?
¿Esa voz que se queja, esa voz desesperada? 

STOLNIK 
¡Es una osadía inaudita! 

(Intenta salir al jardín pero Janusz lo detiene.) 

JANUSZ
(Llevando a Sofía a un lado) 
¡Oh, sí, mi ángel adorado! 
En esa canción la triste melodía parece decir: 
Mientras vosotros os alegráis,
¡ay!, yo estoy triste y desesperada. 
Es la voz de la angustia, 
es la voz del llanto.

SOFÍA 
(Para sí) 
¡Qué gozo y alegría
llenan mi corazón! 
Me agrada que seas tan bueno 
y que te aflija tanto la aflicción humana. 
Esa es la voz de la angustia 
una voz que solloza.

STOLNIK
¡Es demasiado atrevida! 
Pero ¿y si nos trajera desgracia?
¡Debemos ayudarla, debemos hacerlo! 
¡Aquí hay alegría, 
allí miseria! 

(a Janusz)

¡Averigua tú mismo!

(Stolnik sale con Sofía dejando a Janusz solo) 

Escena 3

JANUSZ
(angustiado y nervioso)
¿Cómo habrá venido aquí, 
en contra de mi voluntad? 
¡Tal vez la envió el infierno! 
Aunque su pena me parte el corazón, 
es demasiado tarde, ¡Ya todo pasó! 
¡Ahora amo a otra!
¡Oh, esas lágrimas de dolor! 
Iré a tranquilizarla,
mas luego le diré: ¡vete! 
Temo sus lágrimas. 
¿Por qué en estos momentos de soledad, 
cuando el corazón anhela y el alma hierve, 
se me aparece su cara con sus doradas trenzas,
su cautivadora sonrisa de labios de coral, 
y sus pupilas bajo largas pestañas? 
¿Por qué mi alma de repente se excita, 
como el río cuando un fuerte viento lo azota? 
¿Qué me ha hecho esta pobre huerfanita, 
para que me aflija así su desesperación, 
y yo comparta su dolor?

Escena 4 

(Janusz y Halka, que entra sin verlo)
 
HALKA
Como un arbusto quebrado por los vientos,
mi alma quedó herida. 
¿Dónde está mi corona de rosas? 
¿Dónde está mi blanco lirio? 
Mi halcón, Jako, todo me arrebató, 
me lo arrebató todo. 
Lo busco a mi alrededor
mas no lo puedo hallar. 
¡Oh! ¡¿Dónde está mi halcón,
el sol que ilumina mi cielo?
Como la espiga olvidada en el mortero, 
así me marchito y me muero sin él. 

(Se da la vuelta y descubre a Jako. Con gritos 
de alegría se acerca a él y lo toma de la mano.) 

¡Oh, mi señor! 
¡Jontek me lo dijo!
Jontek me dijo 
que habías partido, 
¡que me habías abandonado!... 
¡Y ahora te veo! 
Reclino mi cabeza sobre tu pecho y tiernamente, 
como antes, me sonríes.
¡Oh mi halcón, mi sol!

JANUSZ
(para sí) 
¡Maldito momento! ¡Cómo no he de mentir, 
si cada lágrima suya es un tormento! 

(a Halka) 

¡No grites, no sufras! 
¿Acaso te he olvidado? 
¡Por siempre te seré fiel!
¡No tengas miedo, no tengas miedo! 
¿Cómo podría olvidarte?
¿Cómo podría abandonarte?

HALKA
(gritando) 
¡Oh mi halcón, mi sol! 

JANUSZ
(la abraza y trata de llevarla afuera) 
¡Cálmate, cálmate! 
¡No me he olvidado de ti, no te abandonaré! 
Deja estos muros y espérame fuera de la ciudad,
a orillas del Vístula, 
en el cruce de caminos, cerca de las estatuas...
¡Allí iré, allí iré!
Luego, huiremos de aquí, a las montañas.
Nuevamente tendremos paz y felicidad 
como en el paraíso...

HALKA
(Repitiendo con alegría.)
Nuevamente tendremos paz y felicidad 
como en el paraíso.

JANUSZ
¿Cómo llegaste hasta aquí? 

HALKA
(Ignorando la pregunta) 
¡Oh, mi halcón! 

JANUSZ
¿Con quién has venido? 

HALKA
(cada vez más feliz) 
¡Oh, mi pequeño sol! 
¡Oh, mi buen señor, me amas como siempre! 

JANUSZ
(apremiante) 
¡Aléjate de aquí! ¡Nos veremos allí!! 

HALKA 
¡Oh, mi Señor! 

JANUSZ 
¡Vete de aquí! ¡Yo te encontraré allí! 

HALKA 
¡Oh, mi buen señor! 
Siempre me amas... 

JANUSZ 
¡Huye de aquí, te lo ruego!

HALKA 
¿Es verdad? ¿Ya no me abandonarás?
¡Volverás a nuestras montañas!
¡Oh, mi halcón! ¡Mi amado Jako!
En la orilla del río me sentaré
y a mi halcón esperaré.
Allí volando él llegará, 
y conmigo se quedará.
Sólo la muerte nos separará. 
Sí, tan sólo la muerte nos separará. 

JANUSZ
(turbulento) 
¡Sí, no te abandonaré, 
volveré a nuestras montañas!
¡Confía en mí! 
En la orilla del río me esperarás, 
hasta que yo vaya allí.
¡Allí volando llegaré 
y de nuevo estaré contigo, con mi ángel,
hasta que la muerte nos separe!
¡Apresúrate, vete de aquí!

(La abraza y la conduce al jardín. Cuando 
Halka sale, cierra todas las puertas y regresa 
a la sala, donde lo esperan los invitados) 

Escena 5

UN INVITADO
¿Dónde, donde está el novio? 
¡Cuando hay boda, debe haber baile! 

JANUSZ 
¡Aquí estoy, aquí estoy!... 

OTRO INVITADO
¡Nació con un pan 
bajo el brazo!

JANUSZ 
(agradeciendo y dando la mano) 
¡Gracias, gracias! 

VARIOS OTROS 
¡Felicidades!
¡Larga vida a los novios y muchos hijos!...

Escena 6

(Sofía se acerca. Dziemba, con una jarra 
de plata en la mano, bebe junto a varios 
invitados. La puerta de la sala deja ver a 
algunas mujeres)

CORO
(a Stolnik) 
¡Stolnik, basta por Dios! ¡Debemos descansar! 
Usted nos da de comer en demasía, 
nos hace beber mucho, 
nos atiende como si fuéramos reyes.

UN INVITADO
(presentando la copa a que Dziemba) 
¡Brindo a la salud de esta noble casa! 

CORO 
¡Stolnik, basta por Dios! ¡Debemos descansar! 
Usted nos da de comer en demasía, 
nos hace beber mucho, 
nos atiende como si fuéramos reyes.

OTRO INVITADO
(Invitando a beber) 
¡Por la noble boda!...

STOLNIK
(Tomando de la mano a Sofía 
y quitándose el sombrero) 
¡Respetables señores! Me resulta difícil
expresarles mi agradecimiento 
porque me honráis con vuestra presencia
y dais esplendor a mi fiesta,

(con lágrimas en los ojos) 

en este momento,
en que mi única hija, 
mi única heredera, 
pronto dejará solo a su padre
para unirse con Janusz.

JANUSZ, SOFÍA 
(arrodillándose frente a Stolnik.) 
¡Padre querido! 

STOLNIK 
(haciéndolos levantar). 
¡Querida hija, queridos hijos! 

(a los invitados) 

¡Así pues, señores, 
los invito y los animo 
a bailar como antaño!

CORO 
¡Viva! ¡Viva! 

STOLNIK 
(solemne) 
¡Y los jóvenes, que crean en mí, 
aquellos que me aprecian 
que vayan a mover los pies! 
¡A bailar "La róaca"! 
Al igual que lo hacíamos 
en tiempos pasados.

CORO
¡Viva! ¡Viva! 

DZIEMBA 
(Por lo bajo, a Stolnik) 
¡Mi querido Stolnik! 
¡En la sala hace tanto calor como en el baño! 
¡Déjelos bailar afuera como antaño! 

STOLNIK 
¡Si mi Dziemba, por supuesto! 
¡Que lo hagan, ése es un buen consejo! 

DZIEMBA 
(En la puerta del salón) 
¡Que la orquesta toque 
a la manera de Mazovia!

(Se oye en la sala de música sonar una mazurca, 
las parejas se dirigen al baile. Dziemba, con una 
jarra, va llenando las copas de los invitados. 
Stolnik, Sofía, y algunos invitados, van a la sala. 
Janusz pensativo, va tras ellos. Cae el telón. 

Acto  II